środa, 4 czerwca 2008

Rocznica ślubu


Wszystko zapowiadało się świetnie. Byłam z Babcią Danusią na spacerze i nagle pojawiła się mama a potem tata. No cudnie a dopiero piąta.
Za godzinę było jeszcze lepiej bo pojawiła się Babcia Lilianna i Dziadek Konrad. Myślę sobie będzie pięknie z rączki do rączki sobie pochodzę. Każdy ze mną się pobawi. Po prostu Zu i jej orbity.
Ale potem mnie rozczarowali - wcześniejsze i szybsze kąpanie, krótka kolacyjka przy dystrybutorze koktajli mlecznych i spanie. Czujecie 20.15! Halo! Ja mam pół roku!
Budzę się po 23 bo coś mi tu nie gra. I co? Ich nie ma - mamy i taty. Dobrze, że przynajmniej Babcia Lilianna była więc sobie trochę pogadałyśmy.
Byli gdzieś we dwójkę beze mnie. Szok!
Halo! Przecież jesteśmy drużyną, zespołem! Wy to ja. Jakie chodzenie w parach. W parach tak ale Ja mama, Ja tata.
Trochę się zdenerwowałam ich postawą więc tak łatwo ze mną nie mieli, kiedy w końcu raczyli wrócić. Muszę być czujna. Wiecie człowiek zaśnie a oni znowu znikną.

Brak komentarzy: