środa, 29 października 2008
Choroba
Pierwszy raz w swoim życiu jestem chora. I to nie jest nic fajnego.
Lekarz mówi, że to trzydniówka, więc jeśli zaczęło się w poniedziałek...
Dzisiaj na szeroką skalę zakrojona była akcja o kryptonimie mission impossible. Cel akcji - pobrania mojego moczu do badania.
6.00 - Zu bez pampersa na rękach mamy. A w ręku rodzicielki pojemnik przygotowany.
6.45 - tak jak wyżej
7.25 - mama zrezygnowana zakłada mi pampersa uznając pierwsze podejście za nieudane a ja wtedy luu w pampersa.
Jutro powtórka z rozrywki. Bilety są jeszcze do kupienia.
...Cierpię na zaburzenia wątrobowe, kwaśność moczu, nieżyt nosa, nieżyt żołądka, kolano praczki, łokieć tenisisty, awitaminozę, bóle w stawach i mięśniach, łuskowatość palucha u nogi, egzemę alergiczną i być może nawet trąd. Na szczęście uchroniłem się od hipochondrii...
Kto to napisał? Nagroda? Oglądanie na żywo mission impossible II w roli głównej Zu Golik.
I kto liczył, że zobaczy zdjęcie z akcji to się pomylił. Ale za to ogląda spineczkę. W chorobie też gustownie trzeba wyglądać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
widzisz Zu - pod wzgledem lapania sikow to moja mamy chlopcow maja troche latwiej...
bo pisiorka wystarczy wsadzic do pudelka i cyk!
p.s. porada dla mamy Kasi - jak ostatnio mi zrobili taki numer z sikami to mama na spiocha zdjela mi pieluche i zaraz jak sie obudzilem to puscilem siurka jak kazdy normalny czlowiek po przebudzeniu :)
a no i trzymaj sie Zu, na pocieszenie powiem Ci ze ja tez chory - mam zapalenie ucha i lykam jakis oblesny antybiotyk! a mowia ze niby ma truskawkowy smak!!!
Prześlij komentarz