... rano gonią po świeże pieczywo. 7.30, 8 bułek, 453 kroki w jedną i drugą stronę
Wspinam się na wyżyny...
... mimo to moja wyprawa do Szwecji...
... spaliła na panewce już w fazie planowania...
... bo siła sprawcza bezceremonialnie odwiod(z)ła od tego pomysłu, mówiąc, że nie ma jak galop na rumaku po plaży...
A to przecież zwykły osioł.
Jedynie wyżyć się można w jedzeniu. W sumie wakacje ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz